niedziela, 19 maja 2013

1.9.

What the world needs now is love, sweet love 
It's the only thing that there's just too little of
What the world needs now is love, sweet love,
No not just for some but for everyone.


Delikatne falowanie wody i przyjemne przygrzewanie słońca dopełniało mojego szczęścia. Leżałam właśnie na materacu, który pływał sobie po basenie. Uniosłam powiekę i spojrzałam na taras, gdzie stał mój chłopak w samych kąpielówkach, a w rękach trzymał drinki. Powoli do mnie podszedł, a ja wygramoliłam się na brzeg.
- Jesteś taka śliczna - cmoknął mnie w usta, a ja się zarumieniłam.
- Przez te drinki przytyję - mruknęłam, upijając trochę mohito - to co dzisiaj robimy ? - usiadłam na krawędzi basenu, mocząc nogi.
- Hm, za chwilę rodzice jadą, a potem możemy zająć się sobą - dotknął swoim nosem mój.
- Z wielką chęcią Wellinger - zachichotałam.
- Uwielbiam twój śmiech - zatonęliśmy w pocałunku. Cholernie się cieszyłam, że w końcu odnalazłam szczęście w ramionach takiego mężczyzny jak Andreas. Teraz jest ono ze mną cały czas. Wypływa ono z mojego serca i nie muszę mieć tysiąca rzeczy, aby czuć się szczęśliwa. Bo to właśnie miłość sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, i jeśli tylko zechcemy możemy dostrzec, że to ona jest wokół nas.

____________


16.03.16:
Więc to jest koniec 1 części opowiadania, możliwe, że już niedługo opublikuje tutaj kolejną :)

sobota, 11 maja 2013

1.8.

Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień
Jak sucha studnia wodę
Kochaj mnie namiętnie tak
Jakby świat się skończyć miał




- An...- miałam już wpaść na Andreasa, ale kiedy zobaczyłam jak jakaś dziewczyna go całuje w usta odwróciłam się i pobiegłam do domku reprezentacji. Dopiero tam schowałam się w kącie i wybuchłam płaczem, po chwili właśnie Wellinger wszedł do domku - co to za kurwa? - podeszłam do niego, czując jak makijaż mi się rozmazuje.
- O kim mówisz?
- Dobrze wiesz? Lepszej nie mieli na wypożyczenie w burdelu?! - fuknęłam.
- Odwal się od Sary - Welli podniósł głos.
- Kurwa z mordy i z zawodu - wrzasnęłam.
- Przestań ją obrażać - wydarł się.
- Wypierdalaj stąd w podskokach, bo ci łeb upierdole - zawyłam, po czym wzięłam do ręki swój telefon i walnęłam w drzwi, bo Andreas zdążył je zatrzasnąć. Pozbierałam jego resztki po czym wypadłam z domku i pobiegłam za blondynem. - Nie myśl, że cię to ominie - przywaliłam mu z liścia, po czym wróciłam do hotelu. W drodze zakupiłam butelkę wódki i zamknęłam  się w pokoju. Byłam już po kilku kieliszkach, kiedy ktoś włożył klucz do zamka i drzwi się otworzyły. To był Andreas.
- Co chcesz? - warknęłam.
- Jesteś egoistką. Pieprzoną egoistką - powiedział spokojnie - sama jesteś ze Stjernenem, ale ja nie mogę być z Sarą.
- Wygląda jak dziwka - wymamrotałam.
- Nie każda musi być taką modelką jak ty - spojrzałam na niego. Przymknęłam oczy, a Andy podszedł do mnie i przytulił, po czym uniósł mi głowę i pocałował mnie w usta. Czułam jak jego ręka delikatnie jeździ po moich plecach, jak wkrada się pod moją bluzkę. Kiedy się jej pozbył sama zdjęłam z niego t-shirt. Bliskość Andreasa, jego zapach i to jak nasze języki tańczyły koło siebie, odbierały mi rozum. Chwilę potem leżeliśmy na łóżku, ja pod Wellim. Chłopak delikatnie zsunął ze mnie spodnie. Leżałam teraz przed nim w samej, koronkowej bieliźnie. Oczywiście chwilę później Andy również był w samych bokserkach. Wiedziałam do czego to prowadzi, ale nie byłam w stanie tego przerwać. Poniosłam się uczuciu. Przymknęłam oczy, po chwili byłam już naga, kiedy Andreas we mnie wszedł wbiłam mu paznokcie w plecy. Resztę nocy spędziliśmy razem na uprawianiu miłości. Obudziłam się rano wtulona w klatkę piersiową Andiego, jego ręce oplatały mnie w talii. Nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go w usta. Blondyn otworzył jedno oko, po czym drugie.
- Mmm... - zamruczał - mogłabyś mnie tak codziennie budzić.
- Przypominam ci, że mieszkam w Norwegii, a ty w Ruhpolding kochanie, aha i mam chłopaka.
- Na pewno - przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie w szyję.
- Tak.
- A kogo? - tym razem jego usta trafiły na policzek.
- Andreasa Stjernena
- Jesteś tego pewna? - pocałował mnie w usta, a w moim brzuchu eksplodowała bomba motyli.
- Nie - zachichotałam.
- A kto nim jest? - delikatnie wsunął mi język do ust.
- Ty - szepnęłam i dotknęliśmy się czołami.
- Motylku kocham cię.
- Ja ciebie też, ale na razie powinniśmy zakończyć związki w których jesteśmy i dopiero wtedy się ujawnijmy.
- Dobry pomysł - Welli wstał i się ubrał, dał mi buziaka w usta, po czym wyszedł. Ja leniwie wstałam i narzuciłam na siebie luźny t-shirt, po czym pościeliłam łóżko. Potem ubrałam się w beżowy sweterek, czarne jeansy, beżowe Louboutiny i jako dodatek wybrałam kopertówkę od Michalea Korsa po czym się spakowałam.
- Nie uwierzysz kobieto - Laura wpadła do pokoju z uśmiechem.
- Zależy w co.
- Ja i Karl jesteśmy razem - przytuliłam ją mocno.
- Gratulacje kochanie!
- A ty co? Nie widziałaś może Andiego?
- Widziałam - szepnęłam i się zarumieniłam
- Był tu u ciebie na noc? - Laura uśmiechnęła się triumfalnie.
- Tak - kiwnęłam głową.
- Ojeju idę...
- Nigdzie nie idziesz - zatrzymałam ją, zanim wybiegła na korytarz.
- Jeszcze nie zerwałam ze Stjernenem.
- To, to zrób.
- Dopiero w Norwegii, teraz nie chce psuć jego szczęścia z wygranej. Szkoda, że dzisiaj już jest ostatni konkurs. Nie sądzisz?
- Taa - Laura pisała coś na telefonie.
- Zastanawiam się nad powrotem do Niemiec, w końcu mam osiemnaście lat, pochodzę stamtąd, mam tam brata, chłopaka i przyjaciółkę. W Norwegii niedługo nie będzie mnie nic trzymać.
- Może dotrwaj tam do końca roku szkolnego ?
- Dobry pomysł - przybiłyśmy piątkę, po czym poszłyśmy w kierunku skoczni, aby pożegnać sezon 2013/2014.


_____________________

Brak korekty, bo nie było źle
słów: 717

sobota, 4 maja 2013

1.7.

I remember tears streaming down your face
When I said, "I'll never let you go
When all those shadows almost killed your light
I remember you said, "Don't leave me here alone
But all that's dead and gone and passed tonight


Ubrałam się w kremowe rurki, biały sweterek i kremowe emu, a szyję owinęłam beżowym kominem, nie miałam ochoty iść z Andreasem na te zawody, ale czego się nie robi dla swojego chłopaka. Odkąd na LGP Jaka miał ten wypadek nie oglądałam skoków. Bałam się, Jaka dopiero będzie mógł wrócić do swojego ukochanego hobby w przyszłym sezonie przez tą kontuzję.
- Hej kochanie - Andreas mnie pocałował.
- Hej - uśmiechnęłam się, złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy do jego samochodu. Od trzech miesięcy tworzę dosyć szczęśliwą parę z Andreasem Stjernenem. Może był ode mnie 8 lat starszy, ale jakoś nie wiele osób zwracało na to uwagę. Dzięki niemu na krótki okres zapomniałam o Wellim. A co do Jaki, po wypadku interesowałam się oczywiście nim, ale zdecydowaliśmy, że lepiej będzie, jak pozostaniemy przyjaciółmi, wyjaśniliśmy sobie wszystko i się pogodziliśmy.
- Kochanie jesteśmy - Andreas szepnął mi do ucha, co wywołało przyjemnie dreszcze na moim ciele, bo przy okazji delikatnie pocałował mnie w szyję, potem ruszyliśmy w kierunku domków reprezentacji, cały czas trzymając się za ręce.
- Siostra - wykrzyknął znany mi tak dobrze głos.
- Wanker - puściłam Stjernena i wtuliłam się w brata.
- Co ty tu robisz ?
- No chyba mieszkam ? Przypominam ci, że w Trondheim jesteś, a właśnie do tego miasta przeprowadziliśmy się z rodzicami.
- No wiem siostra. Chodź do chłopaków.
- Nie, lecę do mojego, pa - cmoknęłam go w policzek i pobiegłam do domku norwegów.


*retrospekcja*

- Hej Andreas - przybiegłam zmachana pod skocznię, wiedziałam, że kwalifikacje się skończyły, a ja zawaliłam i się spóźniłam, ale to była wina mojego chłopaka, musiał mnie zająć. Mój brat nawet na mnie nie spojrzał, tylko przeszedł koło mnie obojętnie, jakbym była powietrzem. Rozpłakałam się, bo łączyły mnie z nim dobre stosunki, ale przez to, że jestem zakochana wszystko musiało paśc.


* koniec retrospekcji* 

Uśmiechnęłam się pod nosem, cieszyło mnie to, że pogodziłam się z bratem, w końcu chyba nikt nie chce być wiecznie obrażony na rodzinę, zwłaszcza że Wanker jest dla mnie jak przyjaciel, bo niestety, ale z Laurą mogłam gadać raczej tylko przez Skype. 
- Ziemia do Alice - mój chłopak delikatnie uderzył mnie w ramię, wtedy zobaczyłam jak Wellinger idzie sobie powoli do domku reprezentacji. Poczułam motyle w brzuchu, kiedy na mnie spojrzał. Natychmiastową reakcją było, przyciągniecie do siebie mojego chłopaka i wpicie się w jego wargi, chciałam po prostu zapomnieć o tym cholernym uczuciu, które było dla mnie nieodpowiednie, po prostu nieodpowiednie. Kiedy przestałam całować Andreasa, kątem oka zerknęłam na Welliego, nie miał zadowolonej miny, za to ja z uśmiechem na ustach weszłam do domku reprezentacji Norwegii. Chwile pogadaliśmy, po czym poszliśmy stanąć w dogodnym miejscu. Andreas dopingował kolegów z reprezentacji, za to ja rozmyślałam o miłości. Co to właściwie jest ? Miłość to przecież tylko słowo, to my tworzymy definicję, moja definicja jest taka - miłość w sumie... sama nie wiem. Jest przelotnym uczuciem? Namiętnością? Emocjonalną kontemplacją piękna i dobra? Często się nad tym zastanawiam i dochodzę do wniosku, że miłość jest i przelotnym uczuciem, namiętnością i kontemplacją piękna i dobra. Uważam, że obecnie miłość jest wartością niedocenianą w porównaniu z żądzą władzy, znaczenia i bogactwa materialnego.
Miłość jest głęboką, istotną potrzebą człowieka, tęsknotą za uzupełnieniem swej egzystencji i nadaniem jej sensu. Ja miłość zaliczam do wartości uniwersalnych, takich jak prawda, dobro i piękno.
Człowiek posiadający zdolność do miłości postrzega świat i ludzi sercem. Odbiera ciepło innych i dużo ciepła im okazuje. To w miłości najpełniej realizują się tkwiące w człowieku wartości. W miłości odnajduje osoba największą pełnię swego bytowania, obiektywnego istnienia. Przede wszystkim miłość umożliwia mi poznanie pełnej prawdy o człowieku, dochodzę do głębszego poznania człowieka.
Miłość zaczyna się tam, gdzie dostrzega się w człowieku osobę, a nie rzecz, którą można wykorzystać, a potem wyrzucić. Do czasu tylko możemy ukryć egoizm zmysłów, czy też egoizm uczuć w zakamarkach fikcyjnej struktury, którą z całą tylko dobrą wiarą nazywa się miłością...
Dla mnie miłość jest nie tylko źródłem, ale i najbardziej intensywnym przejawem życia. Dla mnie miłość przejawia się prawdomównością, dobrem, wszechmocą, szczęściem.Istnieje głęboka potrzeba miłości. Nie ma człowieka, który by nie pragnął kochać. Sęk w tym, że czasem przytrafia się miłość nieszczęśliwa .....
Oto zakochała się w nim, lecz bez wzajemności. Oto matka troszczy się o dziecko, a ono schodzi na manowce. Czy warto więc kochać? Na to pytanie nikt jeszcze mi nie odpowiedział. Ja uważam, że warto tylko wtedy gdy ma się kogo kochać. Moja miłość... mam tyle odmian miłości, że sama się w tym gubię. Miłość dziewczyny i chłopaka dla mnie jest czymś innym niż miłość męża i żony oraz dzieci i rodziców. Miłość macierzyńska i miłość ojczyzny. W każdym wymienionym miejscu kwitnie miłość. Widocznie nigdzie nie ma jej na tyle dużo by kwitła wszędzie. Nie potrafię chyba jednak powiedzieć czym jest moja miłość... mam tyle różnych definicji, tyle różnych odmian, tyle teorii, ale nigdy przestudiowałam wszystkiego z osobna, dlatego nie potrafię zapewne powiedzieć kim Stjernen jest dla mnie, a kim Wellinger. Obydwa uczucia były silne, obydwu nigdy nie doświadczyłam. Sądzę, że gdybym chodziła normalnie do szkoły, to miałabym doświadczenie w takich sprawach, jednak moi rodzice zadecydowali inaczej. Przez to po poznaniu skoczków zmieniłam się, przez to po poznaniu skoczków zaczęłam zakochiwać się w co drugim, przez to po poznaniu skoczków stałam się kompletnie innym człowiekiem. Westchnęłam głośno i skoncentrowałam się na oglądaniu kolejnej serii. Konkurs skończył się wygraną Maćka Kot, drugie miejsce zajął Gregor Schlierenzauer, a trzecie Anders Jacobsen, za to zaraz za podium uplasował się Welli. Po konkursie wróciłam spokojnie do domu, resztę dnia spędziłam z bratem, który dostał wolne po konkursie. Następne dni to były ciężkie treningi chłopaków, konkurs w Oslo, gdzie mój chłopak zajął 3 miejsce, a potem wylot do Planicy. Piekielnego miejsca, gdzie rok wcześniej całe moje życie zostało wywrócone do góry nogami, przez jedno, głupie uczucie i moje dziecinne zachowanie. Spakowana siedziałam w samolocie, obok mojej Laury, która przyjechała do Oslo i jechała teraz do Planicy.
- Kociaku to opowiadaj co tam u ciebie - przyjaciółka spojrzała na mnie wyczekująco.
- Eh. Więc jestem ze Stjernenem.
- On jest osiem lat starszy.
- Wiem, ale co z tego ?
- Ma pewne potrzeby, znaczy, wiem, że ty i Jaka..., ale mimo to, on jest według mnie za stary dla ciebie.
- Osoba, którą kocham, nie zwraca na mnie uwagi, ba ignoruje mnie specjalnie, a ja wiecznie czekać nie będę - szepnęłam ze złością.
- Pogadaj z nim ?
- Kiedy?
- Po konkursie w Planicy ! - Laura klasnęła w ręce, ciesząc się ze swojego 'genialnego' pomysłu. Po wylądowaniu przeprawiliśmy się do hotelu, ja z przyjaciółką zajęłyśmy pokój, po czym poszłyśmy się przejść po okolicy. Przy okazji odwiedziłyśmy Jakę, który jsię rehabilitował. Po powrocie do hotelu zjadłyśmy kolację i poszłyśmy spać. Następnego dnia czekał nas konkurs!



______________________

Poprawione 16.03.16
Słów: 1123

Macie takiego słodziachnego Welliego na pocieszenie :D

DEDYKUJE LUCY <3
jako jedyna nie ciśnie za długość rozdziału
KOCHAM WAS <3


czwartek, 2 maja 2013

1.6.

Otwarłam drzwi i zrzuciłam buty w przedpokoju. Nie było nikogo w domu, więc wbiegłam na piętro, aby zdjąć z siebie tam ubranie, zmyć makijaż i związać moje, gęste, blond włosy w koczek na czubku głowy, potem wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w legginsy w czarno białe pasy i do tego dużą bluzę w kolorze błękitno-różowym. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół i z zamrażalnika wyciągnęłam pudełko lodów czekoladowych, po czym wyłożyłam się na kanapie i puściłam MTV, gdy nagle usłyszałam piosenkę.


You're never gonna love me, so what's the use?
What's the point in playing a game you're gonna lose?
What's the point in saying you love me like a friend?
What's the point in saying it's never gonna end?



* retrospekcja*

Spojrzałam na wszystkich, którzy siedzieli na krzesłach i patrzyli się na scenę. Przejechałam ręką, po sukience i wyszłam spokojnie na środek. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam śpiewać Lies. W połowie spojrzałam na Andreasa, jego spojrzenie mówiło wszystko, wiedział, że to do niego kierowałam piosenkę, kochałam go, chyba. Tylko był jeden problem. Jakę chyba też kochałam.

* kolejna retrospekcja *

- Hej, a ty czemu płaczesz ? - Andy podniósł mnie z ziemi.
- Wanker je-est na mnie zły - wychlipałam.
- Chcesz to z nim pogadam - ruszyliśmy do hotelu.
- Jasne, jakbyś mógł - otarłam łzy, wzdychając.
- Aha i Heaven, lepiej jakbyśmy się nie odzywali do siebie - rzucił, skręcając w stronę szatni i zostawiając mnie, stojącą w kompletnym osłupieniu.

* koniec retrospekcji*

Wyłączyłam ze złością telewizor. To, co było, już nie wróci i nie warto o tym pamiętać. Andreas postąpił, tak jak chciał i lepiej do tego nie wracać, po prostu nie warto. Przeszłość powinno się zostawić w spokoju i żyć teraźniejszością, bo przeszłości nie zmienimy, za to teraźniejszość zawsze można.


* miesiąc później *


- Hej mała spokojnie - mój brat mnie objął mocno, kiedy staliśmy na szpitalnym korytarzu. Wszyscy byli zdziwieni, przerażeni, zdruzgotanie wręcz. Nikt nie wierzył w to, co się stało. Płakałam już od blisko 4 godzin. Usłyszałam otwierane drzwi i z bloku operacyjnego wyjechali z NIM, leżącym na łóżku, nie wytrzymałam i po prostu osunęłam się w ramionach Andreasa. Jeszcze do tego dzisiaj rodzice powiadomili mnie o tym, że wyjeżdżamy do Norwegii i to już na stałe.


________________

poprawione 16.03.16
słów: 378

PS. Krótko, ale w Niedzielę pojawi się raczej siódemka :)
PS 2. Piszcie jak mam was informować, bo nie chce się wtryniać jak nie chcecie ;c
PS 3. Namieszam teraz kompletnie
PS 4. JEST ZAKŁADKA BOHATERKA :) ZAPRASZAM :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

1.5.

Stałam przed garderobą i skubałam bransoletkę, którą dostałą od mojego ch...byłego chłopaka.

* retrospekcja*

Po pocałunku Jaka oparł swoje czoło o moje i przejechał palcem po mojej wardze.
- Kocham cię.
- Przegrałeś - zaśmiałam się.
- Nie, bo mam ciebie. Będę cię kochał na zawsze.
- Ja ciebie też będę kochać, ale kiedyś mnie opuścisz.
- Przyrzekam, że zawsze będę koło ciebie - wstałam z łóżka, owinięta w kołdrę i stanęłam przed oknem, aby po chwili poczuć, jak Jaka wsuwa swoje ręce pod narzutę i kładzie je na moich biodrach - kocham cię Heaven - pocałował mnie w usta.


* koniec retrospekcji *

Twarz schowałam w dłoniach. Nie ma co się oszukiwać. Tęsknie za nim, ale nie będę się do tego przyznawać. Minęły już blisko cztery miesiące od konkursu w Planicy i miesiąc od naszego zerwania. Znaczy, nie wiem, czy on uważał to za związek. Tak szczerze to zdaje mi się, że byłam jego zabawką. Przecież miesiąc temu powiedział, że jego dziewczyną jest ta Petra. Moi rodzice nigdy nie widzieli mnie w takim stanie. Brat na szczęście przez najgorszy okres był na zgrupowaniu i nie widział tego płaczu, podkrążonych oczu i tony chusteczek. Zapewne, gdyby był wyciągnąłby mnie siłą z łóżka, zawiózł do Jaki i zabiłby go na moich oczach, a tak to przyjechał już, kiedy znalazłam pracę modelki i rzuciłam się w wir sesji. Tylko teraz... no właśnie. Ta sesja może wszystko odwrócić o 180 stopni. Wystarczyłby udział w niej jakiegokolwiek mężczyzny, ale oni wybrali akurat Wellingera. Ja rozumiem, ja wszystko rozumiem, ale mówiłam Kayli (dop.aut. Menadżerka Alice), że nie chce mieć nic do czynienia ze skoczkami, dobra nieważne. Weszłam do pomieszczenia, gdzie stał już Andreas, był w samych, czarnych jeansach, które delikatnie mu opadały, przez co odsłaniały napis na bokserkach - Calvin Klein. Pokręciłam głową i podeszłam do stylistki, która podała mi czarną bieliznę i białą koszulę. Kiedy się przebrałam, roztrzepała mi delikatnie włosy i zrobiła naturalny makijaż. Teraz trzeba było się zmierzyć z niełatwym zadaniem.
- Alice, kochanie teraz zrobimy ci kilka zdjęci incognito, a potem dołączy do ciebie Andreas. Usiądź tu - pokazał mi łóżko. Przerzuciłam włosy na jedną stronę, przekrzywiłam głowę i przygryzłam wargę, później fotograf zrobił mi kilka zdjęć, a potem... potem dołączył do mnie Andreas.
- Alice, słońce oprzyj się o ścianę, ty Andy oprzyj rękę obok niej i pocałuj ją w szyję. Czułam, jak moje serce wali, kiedy blondyn musnął moją szyję ustami - bosko kochani! Teraz na łóżko - położyłam się, a Andy wisiał nade mną.
- Zmieniłaś się - szepnął.
- Tak. I owszem. Czasem tak trzeba.
- Teraz Ali na Andym, a ty połóż jej rękę na plecach.
- Czemu ? Twój chłopak cię zranił ?
- Nie twój interes - warknęłam.
- Dobrze. Teraz ostatnie zdjęcie. Pocałujcie się.
- To, co Wellinger gotowy ? - zbliżyłam się do niego i nasze wargi się złączyły.

_______________________

Ah. Jak ja lubię mieszać. :) Jak widzicie zmieniłam wygląd bloga ciut, ciut.

477 słów. Poprawione 16.03.16



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

1.4.

Wywalczyłam to, co chciałam bardzo, czyli powrót do domu, ale do Planicy, na zakończenie sezonu przydałoby się pojechać. Dlatego teraz jestem w hotelu, w którym zatrzymają się reprezentacje, a wraz ze mną są tu moi rodzice. Odkąd wróciłam do domu, prawie codziennie gadałam, z Jaką na skype czy przez telefon. Ten chłopak jest uroczy, a jego głos mnie zabija. Teraz czekałam, aż będę mogła się do niego przytulić. Usłyszałam mój dzwonek i rzuciłam się do telefonu, prawie wywracając się na łóżku.
- Halo? - odebrałam.
- Hej kochanie - usłyszałam tak dobrze mi znany głos.
- Jaka - pisnęłam.
- Jestem pod hotelem - z telefonem przy uchu wyleciałam na korytarz, następnie zbiegłam po schodach. Przebiegłam przez hol i wpadłam w ramiona Słoweńca. Jaka uśmiechnął się i pocałował mnie w usta. Właśnie wtedy usłyszałam chrząknięcie, po czym zobaczyłam mojego brata, na co mina mi trochę mi zrzedła. Akurat teraz... wiedziałam, że czeka mnie 'poważna' rozmowa. Zdecydowanie przez przebywanie ze skoczkami mózg mi się lasuje. Nie zachowuje się dobrze w stosunku do Andreasa. Ba, zachowuje się cholernie źle, zachowuje się starsznie dziecinnie, ale co zrobić, że akurat poznałam kogoś innego. Wtuliłam twarz w tors Jaki.
- Chodźmy gdzieś. Nie chce znosić brata i reszty...
- Okej, chodź, pójdziemy do Petera. Siedzą pewnie z Jurijm razem i grają na PSP - zaproponował.
- Mężczyźni - zaśmiałam się.
- No wiesz - zaczął mnie gilgotać i przewiesił mnie sobie przez ramię, po czym pobiegł do domu Prevca.
- Hej chłopaki - przytuliłam ich.
- Mamy dla ciebie niespodziankę. Zaśpiewasz na imprezie po konkursie niedzielnym.
- Co?! - wrzasnęłam - was kompletnie pojebało?! - popatrzyłam na nich z mordem w oczach.
- Jaka mówił, że ładnie śpiewasz - spojrzałam na niego tak, jakbym chciała go zabić.
- Nie! Nawet nie wiem co bym miała zaśpiewać.
- Lies - szepnął mi do ucha Jaka. Przygryzłam wargę, opowiadałam mu, że chciałabym tę piosenkę zadedykować Wellingerowi.
- No dobra - zgodziłam się w końcu.
- Yay - chłopcy grali w FIFA, a ja siedziałam Jace na kolanach i go skutecznie rozpraszałam.
- Słuchaj kochanie, zaraz wezmę cię do mnie i... - spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
- Możesz to zrobić - wymruczałam mu do ucha.
- Co? - rozchylił zadziwiony usta.
- To, co słyszałeś głupku - przygryzłam płatek jego ucha.
- Wy to ile lat macie, bo w pornolu takich rzeczy nie pokazują.
- Jurij, myszko w dobranoce, bo to chyba dla ciebie pornol, takich rzeczy nie pokazują.
- Moja dziewczyna - Jaka pocałował mnie w szyje.
- Jak... - nie zdążyłam dokończyć wypowiedzi.
- On ci zrobił malinkę - zarechotał Peter. A właśni miałam mówić, że go zabije jak, to zrobi.
- Dżizys! Jaka chyba ci coś zrobię - pisnęłam.
- Daj buzi - cmoknęłam go.
- Hm to, co Jurij gdzie wstawiamy ich zdjęcie.
- Na wszystko - wykrzyknął Tepes.
- Zjeby - mruknęłam, całując Hvalę.
- Zachowujecie się jak odkurzacze - Peter zmarszczył nos.
- Mam was normalnie dość. Idę od was. Zresztą i tak muszę. Bo trzeba rzeczy do torby spakować i iść do Jaki. Więc żegnajcie. Cmoknęłam ich w policzki i trzymając się za rękę, z Jaką poszliśmy do hotelu. Do torebki spakowałam potrzebne rzeczy, rzuciłam rodzicom hasło, że wychodzę i poszliśmy. Niestety, ale musieliśmy się natknąć na mojego brata.
- A ty gdzie?
- Do mojego chłopaka na noc - powiedziałam zimnym głosem, nie patrząc na niego. Nagle sobie przypomniał.




________________________

16.03.16 - poprawione
572 słowa

środa, 20 marca 2013

1.3.

- Nudno tu w Kuopio - jęknęłam, patrząc przez okno na padający śnieg.
- Nie jęcz, robisz to od godziny. Uszy mi więdną, wiem, że ci się nudzi, wyobraź sobie, że mi też, ale bądź spokojna, chłopcy zaraz wrócą i zobaczysz swojego Andreasa...
- On nie jest mi potrzebny - przerwałam jej, po czym odwróciłam twarz ku oknu, próbując powstrzymać łzy. Laura kucnęła przede mną i spojrzała w oczy.
- Co on ci takiego zrobił?
- W Monachium, po Predazzo spaliśmy razem i się całowaliśmy, a on miał wtedy dziewczynę, o czym dowiedziałam się w Lahti.
- Zemścij się.
- On jest za słodki na zemstę, ale teraz wiesz, że ja i ... - chłopcy weszli do pokoju, przerywając nam -...Jaka jesteśmy tylko przyjaciółmi - zmyśliłam na poczekaniu.
- Dobra dziewczynki. Ubierajcie się cieplutko i idziemy - zacmokał mój brat.
- Zachowuj się debilu - warknęłam do niego. Przebrałam się i wróciłam do grupki.
- To możemy iść - Richard otworzył drzwi i wyszliśmy, ja całą drogę szłam wraz ze Słoweńcami.
- Jaka weź mnie na ręce - zaczęłam jęczeć jakieś sto metrów od skoczni.
- Spadaj Heaven - zaśmiał się.
- Jaka - jęknęłam - Jaka, kochanie, misiaczku mój - zatrzepotałam rzęsami - skarbeczku weź mnie na ręce - Słoweniec się zaśmiał.
- Tak lepiej - skoczek wziął mnie na ręce - gdyby nie to, że nie skacze dobrze, to byś się czołgać musiała - powiedział, patrząc mi w oczy.
- Głupek - skomentowałam i objęłam go za szyję. Cieszyłam się, że kiedyś byłam zafascynowana Słowenią i uczyłam się ich języka. Dzięki czemu mogłam bez problemu się porozumieć z tymi sympatycznymi skoczkami. Kiedy doszliśmy pod obiekt, z miną męczennika udałam się do domku naszej reprezentacji. Patrząc na Andreasa, zdałam sobie sprawę, jak bardzo mnie dotknęło jego kłamstwo, czy może przekręt.
- Możemy pogadać? - z zadumy wyrwał mnie głos obiektu moich uczuć.
- Ja...jasne - wyjąkałam i wyszłam za blondynem na pole.
- Heaven chciałem cię przeprosić. Przegiąłem z tą akcją z tobą i z Kathrin. Nie do końca wiedziałem, czego chce, a poza tym chciałem być fair wobec Kathrin i nie zrywać z nią przez telefon. Widzisz, jak na mnie działasz Alice, robię takie rzeczy, o które sam bym się nie posądził. Zależy mi na tobie i... - przerwałam mu.
- Andy też mi na tobie zależy - chłopak pochylił się i mnie pocałował, po czym trzymając się za ręce, weszliśmy do domku. Nikt nie skomentował tego, na szczęście. Potem chłopcy trenowali, a ja z Laurą zostałyśmy w domku. Gdy zaczęła się pierwsza seria wzięłam sobie kurtkę Andiego i wyszłam, a by stanąć w dogodnym miejscu. Laura dołączyła do mnie chwilę później w swojej kurtce, ale miała na sobie czapkę, która według moich obserwacji należała do Karla.
- Skacz, skacz, skacz - mruczałam, gdy Andy siedział na belce. Gdy zobaczyłam jak skoczył, od razu ruszyłam do niego. Nie obchodziło mnie nic, tylko mocno się do niego przytuliłam i pociągnęłam za kombinezon, po czym złożyłam pocałunek na jego ustach - nie przejmuj się kochanie - poszliśmy do domku reprezentacji, gdzie zostaliśmy już do końca konkursu. Następnie wróciliśmy powoli do hotelu.
- Zostań ze mną - Andy mnie pocałował, a mnie... mnie coś tknęło, czy to czasem nie jest zbyt szybko. Znamy się krótko. Czy jemu na pewno zależało tylko na mnie, czy może na dostaniu się do moich majtek?
- To za szybko poszło do przodu Andy. Zależy mi na tobie, ale nie znamy się za dobrze. Przepraszam - wyswobodziłam się z jego ramion i wybiegłam z jego pokoju, chcąc pozbyć się natrętnych myśli. W końcu na korytarzu zatrzymał mnie Jaka.
- Co się stało mała? - pokręciłam głową, czując, że łzy dalej spływają mi po policzkach. Na szczęście Słoweniec wszystko zrozumiał i po prostu mnie przytulił.


____________

16.03.16 - poprawione
628 słów

wtorek, 19 marca 2013

1.2.

Spojrzałam na Andreasa, który właśnie stał i gadał z Richardem, nic się nie zdarzyło od pocałunku, poznałam go lepiej, to jest pewne, ale czy na tyle, aby cokolwiek móc zacząć? Świetnie się dogadywaliśmy, ale to by było na tyle. Dochodziłam jednakże do wniosku, że chyba się zakochałam i to właśnie w tym niebieskookim, młodym skoczku. Patrzyłam, jak Wanker chowa walizki do autokaru, którym wspólnie z drużyną wrócimy do Monachium, skąd każde z nas pojedzie w swoją stronę. Ten tydzień w Predazzo minął szybko, nawet bardzo.

Kiedy autokar był gotowy do drogi, szybko do niego się wpakowałam i zaszyłam w jakimś kącie, słuchając swojej kochanej muzyki. Wiedziałam, że mam dobrze, zauroczyłam się w skoczku narciarskim, tak jak wiele dziewczyn, ale ja go znałam w odróżnieniu od nich. Poza tym nic więcej, nie jesteśmy razem i zapewne nic nie będzie między nami. Zrobiłam na chwilę smutną minkę, co nie uszło uwadze Andiego.
- Co jest? - zapytał, patrząc na mnie uważnie.
- Nic Andreas, nic. - szybko powiedziałam.
- Wracamy już, to dlatego? - Pewnie ma dziewczynę, powiedziałam sobie, a moje oczy zaszły łzami - hej nie płacz - objął mnie i pocałował we włosy - nie płacz maleńka, proszę cię. Czemu płaczesz? - popatrzył mi w oczy, jednocześnie ocierając mi łzy.
- Przywiązałam się do was. Za Laurą już tęsknie i za Karlem. Ja nie chce żebyście mnie opuszczali - kilka łez znowu spłynęło mi po policzkach, a Andy cały czas przytulając mnie do siebie otarł je.
- Przecież zawsze możesz mnie odwiedzić w Rupholding - zaproponował, a ja popatrzyłam się na niego. Tak strasznie miałam ochotę złożyć pocałunek na jego ustach.
- Dobra ludzie chodźcie. Nie jesteście tacy młodzi więc możecie pić - mój brat pokazał nam butelkę wódki, którą jakimś sposobem przemycili. Pewnie Polacy im ją dali w prezencie. Wyswobodziłam się z najprzyjemniejszego uścisku na ziemi i pochwyciłam butelkę, po czym wypiłam trochę i tak spędziliśmy ostatni, wspólny wieczór.

Rano obudziłam się w monachijskim hotelu wtulona w czyjeś ciało, myślałam, że to był mój brat, ale gdy miałam się obrócić na drugą stronę i pójść spać zauważyłam, że to Welli spał sobie obok mnie. Westchnęłam i spojrzałam na Wellingera, cholera, jaki on przystojny. Westchnęłam cicho i nachyliłam się nad nim. Już miałam go pocałować, kiedy ktoś zapukał do drzwi, a ja spadłam z łóżka.
- Cholera - jęknęłam, masując bolący łokieć.
- Żyjesz Heaven? - zaspany Welli spojrzał na mnie z łóżka.
- Nie, umarłam - prychnełam.
- Siema! - mój brat wpadł do naszego pokoju, ale gdy zobaczył nas, to szybko wyszedł z lekkim przerażeniem na twarzy.
- Skoro umarłaś, to może powinienem cię reanimować - zaproponował, wstając z łóżka. I w tym momencie moje biedne serduszko biło milion razy szybciej. Jego mięśnie, jego wszystko. Podniósł mnie i wziął na ręce.
- Andy postaw mnie - pisnęłam.
- A tobie co? - uniósł brew.
- Ja się boje wejść na krzesło w domu, a co dopiero na wysokość tak około 1 metra, jak nie więcej - zapiszczałam, wczepiając się w niego mocno i zaciskając oczy.
- Oj Heaven, Heaven - położył mnie na łóżku - jedno z rodzeństwa kocha być wysoko, a drugie najchętniej nie odrywałoby się od ziemi - mruknął.
- Przeciwieństwa się przyciągają - wymamrotałam i po raz kolejny popatrzyłam się w jego piękne, niebieskie oczy.


_______________

16.03.16 - poprawione
550 słów

poniedziałek, 18 lutego 2013

1.1.

Wysiadłam z samochodu ze słuchawkami w uszach. Andy walnął mnie w ramie.
- Tak?
- Mała nie odlatuj znowu w marzenia - westchnął.
- Okej - odpowiedziałam z obojętnością, idąc dalej.
- Alice kochanie proszę cię - Andreas popatrzył na mnie błagalnie.
- No dobra, dobra - wymusiłam uśmiech na swoich ustach. - Co teraz robimy?
- Idziemy do pokoju, gdzie poznasz Laurę, siostrę Richiego, następnie jest kolacja - wyjaśnił mi niczym małemu dziecku.
- Interesująco - powiedziałam z nutką ironii i odrzuciłam swoje blond włosy na plecy. Wolałabym siedzieć w Domnitz, zagrzebana w pościeli, która pachnie cynamonem i domem, popijając kawę z kardamonem, czytając jakiś romans, lub go pisząc i słuchając jak śpiewa Ed Sheeran. Nucąc jakąś piosenkę pod nosem, wyjechałam na 2 piętro naszego hotelu, w którym będziemy mieszkać przez najbliższy tydzień. Targając za sobą torby, doszłam do pokoju 24. Zapukałam, a drzwi otworzyła mi, przemiło wyglądająca brunetka.
- Hej ty pewnie jesteś Alice. Ja nazywam się Laura - wpuściła mnie do pokoju, uśmiechając się.
- Tak to ja, ale wolę jak zwraca się do mnie Heaven - wymamrotałam pod nosem.
- Skąd takie przezwisko? - uniosła brew.
- Marzenia kojarzą się chyba z niebem? - wyjaśniłam kolejnej osobie.
- Rzeczywiście - dziewczyna się zaśmiała i pomogła mi wnieść bagaż. Od razu z mojego łóżka zrzuciłam pościel i z jednej walizki wyjęłam moją. Byłam uzależniona wręcz od zapachu cynamonu, którym przesiąknięta była ta należąca do mnie.
- Al...Heaven może powiesz mi coś o sobie, bo w końcu będziemy się teraz widywać - zaczęła rozmowę Laura
- No to mam prawie 17 lat, uwielbiam siedzieć w łóżku całe dnie, słuchać spokojnej muzyki i marzyć. Teraz ty mi coś powiedz - odgarnęłam niesforne kosmyki za uszy.
- Jestem młodszą siostrą Richarda, jednak nie jesteśmy do siebie podobni. Lubię tańczyć - usiadła na łóżku.
- Ja kiedyś tańczyłam w balecie - powiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
- Mogę wiedzieć, czemu przestałaś? - spytała się zaciekawiona.
- Jako dziecko bardzo chorowałam, nie mogłam trenować, a potem to już byłam za stara - wzruszyłam ramionami.
- Szkoda - popatrzyła na mnie ze współczuciem.
- Tak po prostu bywa.
- Ja tak miałam z malarstwem. Uwielbiałam to robić, ale złamałam rękę i już nigdy nie wrócił mi ten talent - posłała mi uśmiech. Czułam, że będziemy umiały znaleźć wspólny język - o to już czas na kolację! Znasz któregoś z obecnych?
- Eee... Richarda. Przyjaźnią się z bratem - powiedziałam z niepewną miną.
- No to nie mogę się doczekać, aż poznasz Andiego. Nasz talent! - klasnęła w ręce i wyciągnęła mnie z pokoju.
- Widziałam go w telewizji. Ma ładne oczy - zjechałyśmy windą na parter. Poszłyśmy w kierunku, z którego dochodził straszny rumor. Brzmiało to w sumie trochę jakby świnię zarzynali - co oni się tak drą? - powiedziałam lekko przerażona.
- Pamiętaj, że oprócz Niemców są również Austriacy, Norwegowie, Szwajcarzy i Polacy - powiedziała, wywracając oczyma.
- Dobra, tym bardziej nie chce tam wejść. - spojrzałam na nią ze strachem w oczach.
- Oj tam, no chooodź - złapała mnie za rękę i dociągnęła do stolika ekipy z Niemiec.
- Hej Heaven - brat do mnie pomachał, a ja pokręciłam głową - co jest?
- Boje się was - wyszeptałam, przez co chłopcy wybuchnęli śmiechem. Czułam jak się rumienie.
Moje ciało zawsze mnie zdradza, znaczy moje uczucia... Na kolacje zjadłam jogurt naturalny z płatkami, już miałam coś powiedzieć do Laury, kiedy zobaczyłam, że gada z Karlem, a jej spojrzenie zdradzało wszystko. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Heaven! Ty się uśmiechasz bez powodu - wyszczerzył się brat
- Wank! Ty myślisz bez powodu! - odpowiedziałam z miną aniołka.
- Pff - prychnął Wanker. - Tak właściwie to nie przedstawiłem cię moim kochanym kolegom. To jest Andreas, ale Wellinger, jest od ciebie starszy o pół roku - uśmiechnęłam się do chłopaka i popatrzyłam w jego oczy, co było błędem. Utonęłam w tych niebieskich tęczówkach - to jest Karl, nie został powołany na mistrzostwa, ale i tak nam towarzyszy i z nami trenuje. A to Severin i Michael - uśmiechnęłam się do nich nieśmiało. Po kolacji wróciłyśmy do pokoju, gadając o babskich sprawach. Rozpakowałam się do końca, a Laura wpadła na nowy pomysł.
- Może pójdziemy do sklepu i kupimy sobie coś do jedzenia, a potem zrobimy sobie wieczór filmowy - dziewczynie zaświeciły się oczy.
- No okej - zgodziłam się. Włożyłyśmy kurtki, buty i czapki, po czym poszłyśmy do pobliskiego sklepu. Nakupiłyśmy tonę czekoladek, kaw, gorących czekolad, kakaa, herbat i innych różnych rzeczy dziwnych. Potem obładowane wróciłyśmy do hotelu. Śmiejąc się, rozłożyłyśmy wszystko. Potem wzięłam prysznic, umyłam włosy, ubrałam piżamkę i wyszłam z łazienki.
- Jak jeszcze nie wyjdę to, żebyś się nie zdziwiła jak chłopcy przyjdą.
- Okej - przyjęłam to do wiadomości,
- Welli też będzie - puściła mi oczko, a ja zmarszczyłam brwi.
- A Karl? - zapytałam w odwecie.
- No ba - zaróżowiła się i poszła się myć, akurat wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, przed drzwiami stali mój brat, Richi, Andy i Karl.
- Wejdźcie - uśmiechnęłam się do nich - chcecie coś do picia czy jedzenia? - zaproponowałam.
- Przecież wiesz, że nie możemy się opychać czymś takim - powiedział mój brat zdegustowany.
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami - to, co oglądamy?
- Zastanawiamy się nad Hangover 2 i Klątwą - zaproponowali.
- Ja głosuje za Hangover! - powiedziałam szybko, niestety reszta głosowała za horrorem, po wyjściu Laura zgodziła się ze mną, mimo to drogą demokracji zostałyśmy przegłosowane. Ułożyłam się na swoim łóżku. Obok mnie siedział Andy, zerknęłam na niego. Był dobre 20 centymetrów ode mnie wyższy, miał piękne, niebieskie oczy, które czarowały. Wpadłam jak śliwka w kompot.


____________

Poproawiony 16.03.16
Słów 942

niedziela, 10 lutego 2013

1.0.

Widzę Twoje niebieskie oczy
Za każdym kiedy zamykam swoje
Sprawiasz że ciężko zobaczyć
Gdzie należę
Kiedy nie jestem obok ciebie
To tak jakbym była sama ze sobą

Ale nigdy nie powiedziałam Ci
Co powinnam powiedzieć
Nie, nigdy nie powiedziałam Ci
Po prostu to ukryłam

Wyjęłam słuchawki z uszu i westchnęłam. Teraz będę musiała wpasować się w nowe środowisko.


____________

Rozpoczynam trochę tajemniczo, ale tak będzie lepiej.

sobota, 26 stycznia 2013

Characters



Alice (Heaven) Wank  - ( ur. 28. 02. 1996 )
Siostra Andreasa Wanka. Zapalona fanka skoków narciarskich oraz piłki nożnej. Kibicuje Bayernowi Monachium. Jest marzycielką. Kiedyś popadła w depresję przez byłego chłopaka i nadal, pomimo pomocy psychologa, nie może się jej pozbyć. Uwielbia słuchać Shakiry, Ed'a Sheeran'a, Jessie J, The Wanted oraz różnych piosenek o miłości. Czasem pisze piosenki lub wiersze, zaczęła nawet naukę gry na gitarze, jednak stwierdziła, że to nie jest dla niej. Jest uzależniona od muzyki, tańca, zapachu markerów oraz malowania paznokci. Jej ulubionym krajem, pomijając jej ojczyznę, jest Hiszpania, a ulubionym miastem jest Madryt.
Słowa którymi by się opisała: romantyczna, uczuciowa, spokojna, marzycielka


____________

I mamy opis bohaterki :)