wtorek, 19 marca 2013

1.2.

Spojrzałam na Andreasa, który właśnie stał i gadał z Richardem, nic się nie zdarzyło od pocałunku, poznałam go lepiej, to jest pewne, ale czy na tyle, aby cokolwiek móc zacząć? Świetnie się dogadywaliśmy, ale to by było na tyle. Dochodziłam jednakże do wniosku, że chyba się zakochałam i to właśnie w tym niebieskookim, młodym skoczku. Patrzyłam, jak Wanker chowa walizki do autokaru, którym wspólnie z drużyną wrócimy do Monachium, skąd każde z nas pojedzie w swoją stronę. Ten tydzień w Predazzo minął szybko, nawet bardzo.

Kiedy autokar był gotowy do drogi, szybko do niego się wpakowałam i zaszyłam w jakimś kącie, słuchając swojej kochanej muzyki. Wiedziałam, że mam dobrze, zauroczyłam się w skoczku narciarskim, tak jak wiele dziewczyn, ale ja go znałam w odróżnieniu od nich. Poza tym nic więcej, nie jesteśmy razem i zapewne nic nie będzie między nami. Zrobiłam na chwilę smutną minkę, co nie uszło uwadze Andiego.
- Co jest? - zapytał, patrząc na mnie uważnie.
- Nic Andreas, nic. - szybko powiedziałam.
- Wracamy już, to dlatego? - Pewnie ma dziewczynę, powiedziałam sobie, a moje oczy zaszły łzami - hej nie płacz - objął mnie i pocałował we włosy - nie płacz maleńka, proszę cię. Czemu płaczesz? - popatrzył mi w oczy, jednocześnie ocierając mi łzy.
- Przywiązałam się do was. Za Laurą już tęsknie i za Karlem. Ja nie chce żebyście mnie opuszczali - kilka łez znowu spłynęło mi po policzkach, a Andy cały czas przytulając mnie do siebie otarł je.
- Przecież zawsze możesz mnie odwiedzić w Rupholding - zaproponował, a ja popatrzyłam się na niego. Tak strasznie miałam ochotę złożyć pocałunek na jego ustach.
- Dobra ludzie chodźcie. Nie jesteście tacy młodzi więc możecie pić - mój brat pokazał nam butelkę wódki, którą jakimś sposobem przemycili. Pewnie Polacy im ją dali w prezencie. Wyswobodziłam się z najprzyjemniejszego uścisku na ziemi i pochwyciłam butelkę, po czym wypiłam trochę i tak spędziliśmy ostatni, wspólny wieczór.

Rano obudziłam się w monachijskim hotelu wtulona w czyjeś ciało, myślałam, że to był mój brat, ale gdy miałam się obrócić na drugą stronę i pójść spać zauważyłam, że to Welli spał sobie obok mnie. Westchnęłam i spojrzałam na Wellingera, cholera, jaki on przystojny. Westchnęłam cicho i nachyliłam się nad nim. Już miałam go pocałować, kiedy ktoś zapukał do drzwi, a ja spadłam z łóżka.
- Cholera - jęknęłam, masując bolący łokieć.
- Żyjesz Heaven? - zaspany Welli spojrzał na mnie z łóżka.
- Nie, umarłam - prychnełam.
- Siema! - mój brat wpadł do naszego pokoju, ale gdy zobaczył nas, to szybko wyszedł z lekkim przerażeniem na twarzy.
- Skoro umarłaś, to może powinienem cię reanimować - zaproponował, wstając z łóżka. I w tym momencie moje biedne serduszko biło milion razy szybciej. Jego mięśnie, jego wszystko. Podniósł mnie i wziął na ręce.
- Andy postaw mnie - pisnęłam.
- A tobie co? - uniósł brew.
- Ja się boje wejść na krzesło w domu, a co dopiero na wysokość tak około 1 metra, jak nie więcej - zapiszczałam, wczepiając się w niego mocno i zaciskając oczy.
- Oj Heaven, Heaven - położył mnie na łóżku - jedno z rodzeństwa kocha być wysoko, a drugie najchętniej nie odrywałoby się od ziemi - mruknął.
- Przeciwieństwa się przyciągają - wymamrotałam i po raz kolejny popatrzyłam się w jego piękne, niebieskie oczy.


_______________

16.03.16 - poprawione
550 słów

3 komentarze:

  1. Ja chcę dalej ! Jest meega :D

    OdpowiedzUsuń
  2. mega ? haha ! :D meega to mało powiedziane !

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentuję ładnie: świetnie napisane to mało powiedziane. Rewelacja. Nie ma co, dzieci ładnie zaczynają: od wódki i spania, ale co tam. Mamy chyba XXI wiek, no nie? Jestem ciekawa, co zrobisz dalej. Rozjadą się w różne strony czy nie? Ale tak źle to się chyba nie skończy... w każdym razie trzymam za nich kciuki i liczę na szybko dodany nowy rozdział.
    Pozdrawiam ( i zapraszam: www.love-ski.blog.pl www.love-slovenia.blog.pl)

    OdpowiedzUsuń