niedziela, 28 kwietnia 2013

1.5.

Stałam przed garderobą i skubałam bransoletkę, którą dostałą od mojego ch...byłego chłopaka.

* retrospekcja*

Po pocałunku Jaka oparł swoje czoło o moje i przejechał palcem po mojej wardze.
- Kocham cię.
- Przegrałeś - zaśmiałam się.
- Nie, bo mam ciebie. Będę cię kochał na zawsze.
- Ja ciebie też będę kochać, ale kiedyś mnie opuścisz.
- Przyrzekam, że zawsze będę koło ciebie - wstałam z łóżka, owinięta w kołdrę i stanęłam przed oknem, aby po chwili poczuć, jak Jaka wsuwa swoje ręce pod narzutę i kładzie je na moich biodrach - kocham cię Heaven - pocałował mnie w usta.


* koniec retrospekcji *

Twarz schowałam w dłoniach. Nie ma co się oszukiwać. Tęsknie za nim, ale nie będę się do tego przyznawać. Minęły już blisko cztery miesiące od konkursu w Planicy i miesiąc od naszego zerwania. Znaczy, nie wiem, czy on uważał to za związek. Tak szczerze to zdaje mi się, że byłam jego zabawką. Przecież miesiąc temu powiedział, że jego dziewczyną jest ta Petra. Moi rodzice nigdy nie widzieli mnie w takim stanie. Brat na szczęście przez najgorszy okres był na zgrupowaniu i nie widział tego płaczu, podkrążonych oczu i tony chusteczek. Zapewne, gdyby był wyciągnąłby mnie siłą z łóżka, zawiózł do Jaki i zabiłby go na moich oczach, a tak to przyjechał już, kiedy znalazłam pracę modelki i rzuciłam się w wir sesji. Tylko teraz... no właśnie. Ta sesja może wszystko odwrócić o 180 stopni. Wystarczyłby udział w niej jakiegokolwiek mężczyzny, ale oni wybrali akurat Wellingera. Ja rozumiem, ja wszystko rozumiem, ale mówiłam Kayli (dop.aut. Menadżerka Alice), że nie chce mieć nic do czynienia ze skoczkami, dobra nieważne. Weszłam do pomieszczenia, gdzie stał już Andreas, był w samych, czarnych jeansach, które delikatnie mu opadały, przez co odsłaniały napis na bokserkach - Calvin Klein. Pokręciłam głową i podeszłam do stylistki, która podała mi czarną bieliznę i białą koszulę. Kiedy się przebrałam, roztrzepała mi delikatnie włosy i zrobiła naturalny makijaż. Teraz trzeba było się zmierzyć z niełatwym zadaniem.
- Alice, kochanie teraz zrobimy ci kilka zdjęci incognito, a potem dołączy do ciebie Andreas. Usiądź tu - pokazał mi łóżko. Przerzuciłam włosy na jedną stronę, przekrzywiłam głowę i przygryzłam wargę, później fotograf zrobił mi kilka zdjęć, a potem... potem dołączył do mnie Andreas.
- Alice, słońce oprzyj się o ścianę, ty Andy oprzyj rękę obok niej i pocałuj ją w szyję. Czułam, jak moje serce wali, kiedy blondyn musnął moją szyję ustami - bosko kochani! Teraz na łóżko - położyłam się, a Andy wisiał nade mną.
- Zmieniłaś się - szepnął.
- Tak. I owszem. Czasem tak trzeba.
- Teraz Ali na Andym, a ty połóż jej rękę na plecach.
- Czemu ? Twój chłopak cię zranił ?
- Nie twój interes - warknęłam.
- Dobrze. Teraz ostatnie zdjęcie. Pocałujcie się.
- To, co Wellinger gotowy ? - zbliżyłam się do niego i nasze wargi się złączyły.

_______________________

Ah. Jak ja lubię mieszać. :) Jak widzicie zmieniłam wygląd bloga ciut, ciut.

477 słów. Poprawione 16.03.16



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

1.4.

Wywalczyłam to, co chciałam bardzo, czyli powrót do domu, ale do Planicy, na zakończenie sezonu przydałoby się pojechać. Dlatego teraz jestem w hotelu, w którym zatrzymają się reprezentacje, a wraz ze mną są tu moi rodzice. Odkąd wróciłam do domu, prawie codziennie gadałam, z Jaką na skype czy przez telefon. Ten chłopak jest uroczy, a jego głos mnie zabija. Teraz czekałam, aż będę mogła się do niego przytulić. Usłyszałam mój dzwonek i rzuciłam się do telefonu, prawie wywracając się na łóżku.
- Halo? - odebrałam.
- Hej kochanie - usłyszałam tak dobrze mi znany głos.
- Jaka - pisnęłam.
- Jestem pod hotelem - z telefonem przy uchu wyleciałam na korytarz, następnie zbiegłam po schodach. Przebiegłam przez hol i wpadłam w ramiona Słoweńca. Jaka uśmiechnął się i pocałował mnie w usta. Właśnie wtedy usłyszałam chrząknięcie, po czym zobaczyłam mojego brata, na co mina mi trochę mi zrzedła. Akurat teraz... wiedziałam, że czeka mnie 'poważna' rozmowa. Zdecydowanie przez przebywanie ze skoczkami mózg mi się lasuje. Nie zachowuje się dobrze w stosunku do Andreasa. Ba, zachowuje się cholernie źle, zachowuje się starsznie dziecinnie, ale co zrobić, że akurat poznałam kogoś innego. Wtuliłam twarz w tors Jaki.
- Chodźmy gdzieś. Nie chce znosić brata i reszty...
- Okej, chodź, pójdziemy do Petera. Siedzą pewnie z Jurijm razem i grają na PSP - zaproponował.
- Mężczyźni - zaśmiałam się.
- No wiesz - zaczął mnie gilgotać i przewiesił mnie sobie przez ramię, po czym pobiegł do domu Prevca.
- Hej chłopaki - przytuliłam ich.
- Mamy dla ciebie niespodziankę. Zaśpiewasz na imprezie po konkursie niedzielnym.
- Co?! - wrzasnęłam - was kompletnie pojebało?! - popatrzyłam na nich z mordem w oczach.
- Jaka mówił, że ładnie śpiewasz - spojrzałam na niego tak, jakbym chciała go zabić.
- Nie! Nawet nie wiem co bym miała zaśpiewać.
- Lies - szepnął mi do ucha Jaka. Przygryzłam wargę, opowiadałam mu, że chciałabym tę piosenkę zadedykować Wellingerowi.
- No dobra - zgodziłam się w końcu.
- Yay - chłopcy grali w FIFA, a ja siedziałam Jace na kolanach i go skutecznie rozpraszałam.
- Słuchaj kochanie, zaraz wezmę cię do mnie i... - spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
- Możesz to zrobić - wymruczałam mu do ucha.
- Co? - rozchylił zadziwiony usta.
- To, co słyszałeś głupku - przygryzłam płatek jego ucha.
- Wy to ile lat macie, bo w pornolu takich rzeczy nie pokazują.
- Jurij, myszko w dobranoce, bo to chyba dla ciebie pornol, takich rzeczy nie pokazują.
- Moja dziewczyna - Jaka pocałował mnie w szyje.
- Jak... - nie zdążyłam dokończyć wypowiedzi.
- On ci zrobił malinkę - zarechotał Peter. A właśni miałam mówić, że go zabije jak, to zrobi.
- Dżizys! Jaka chyba ci coś zrobię - pisnęłam.
- Daj buzi - cmoknęłam go.
- Hm to, co Jurij gdzie wstawiamy ich zdjęcie.
- Na wszystko - wykrzyknął Tepes.
- Zjeby - mruknęłam, całując Hvalę.
- Zachowujecie się jak odkurzacze - Peter zmarszczył nos.
- Mam was normalnie dość. Idę od was. Zresztą i tak muszę. Bo trzeba rzeczy do torby spakować i iść do Jaki. Więc żegnajcie. Cmoknęłam ich w policzki i trzymając się za rękę, z Jaką poszliśmy do hotelu. Do torebki spakowałam potrzebne rzeczy, rzuciłam rodzicom hasło, że wychodzę i poszliśmy. Niestety, ale musieliśmy się natknąć na mojego brata.
- A ty gdzie?
- Do mojego chłopaka na noc - powiedziałam zimnym głosem, nie patrząc na niego. Nagle sobie przypomniał.




________________________

16.03.16 - poprawione
572 słowa